2/09/2015

Telefon

W ostatnim czasie przepisy dotyczące posiadania telefonów komórkowych na sali gry bardzo się zaostrzyły.

11.3
b. W trakcie rozgrywania partii, w strefie rozgrywek, zawodnik nie ma prawa posiada
nia telefonu komórkowego, ani jakiegokolwiek innego urządzenia elektronicznego
do komunikacji, jak też żadnego urządzenia mogącego sugerować szachowe posunięcia. Jednakże regulamin turniejowy może dopuszczaæ przechowywanie wymienionych urządzeń w oddzielnej teczce, torebce, czy innym pakunku zawodnika, ale
pod warunkiem, że urządzenie jest całkowicie wyłączone. Ponadto zawodnik nie ma
prawa ruszania tego pakunku w trakcie partii bez zgody sędziego.
Jeżeli nie ma wątpliwości, że zawodnik wziął ze sobą takie urządzenia do strefy rozgrywek, to przegrywa partię. Przeciwnik odnosi zwycięstwo. Regulamin turniejowy
może określać inne, mniej surowe kary.
Arbiter może zażądać, żeby zawodnik pozwolił sprawdzić swoje ubranie, teczkę lub
inne przedmioty, co powinno być dokonane dyskretnie z zachowaniem prywatności.
Arbiter lub upoważniona przez niego osoba tej samej płci, co zawodnik, może dokonać wzmiankowanej inspekcji. Jeżeli zawodnik odmówi współpracy w tej kwestii, to
arbiter powinien podjąć działania w zgodzie z art. 12.9.

Współczesna technologia znacznie poszła do przodu. Kiedyś pewien szachista stwierdził, że komputer nigdy nie będzie lepszy od człowieka. Okazuje się jednak, że programy, które można zainstalować w telefonie komórkowym są w stanie pokonywać najlepszych zawodników. Wydaje mi się jednak, że większość zawodników nie ma złych intencji i nie oszukuje w ten sposób. Dużo zależy od rangi zawodów, jednak uważam, że zawodnicy poza nielicznymi wyjątkami (mistrzostwa świata, kontynentu, kraju) powinni mieć możliwość posiadania telefonu komórkowego.


Wyobraźmy sobie sytuację, w której na turnieju gra 300 zawodników. Większość z nich to zawodnicy przyjezdni. Zostawienie 300 telefonów komórkowych u sędziego może być później bardzo kłopotliwe. Telefon można schować do kurtki (chyba, że turniej jest w lecie), ale spotkałem się już z sytuacją, gdzie na turnieju jeden z zawodników pomylił kurtkę. Myślę, że powinna być możliwość aby cenne rzeczy mieć przy sobie. Można telefonu nie brać ze sobą, jednak w przypadku młodych zawodników, oraz osób przyjezdnych często nie ma innego wyjścia by ten telefon wziąć. Jeśli będę w przyszłości sędziował turniej, w którym ode mnie będzie zależało czy można wnieść telefon na salę gry, wówczas zawodnicy taką zgodę otrzymają, pod warunkiem, że telefon będzie wyłączony i schowany w kieszeni, lub w innym niewidocznym miejscu. Jednocześnie zawodnik musi być świadomy, że jeśli telefon wyda dźwięk to może (ale jeśli przeciwnik nie zareklamuje to nie musi) przegrać partie.


Nigdy nie przegrałem, ani nie wygrałem partii przez telefon. Na turnieju zawsze telefon wyciszam i wyłączam, w ostateczności można wyjąć baterię. Praktyka pokazuje jednak, że zdarzają się przypadki iż zawodnikom dzwonią telefonu. W ostatnich kilku miesiącach czterokrotnie spotkałem się z taką sytuacją. Uważam, że przepis odnośnie porażki jest bardzo restrykcyjny. Nie można wymuszać na zawodniku aby grał mimo, że przeciwnikowi zadzwonił telefon, aczkolwiek zdarzają się przypadki, w których zawodnik nie reklamuje (a sędzia nie słyszy, lub nie chce słyszeć) i partia toczy się dalej. Są jednak zawodnicy, których nie satysfakcjonuje zwycięstwo poprzez dźwięk telefonu. Uważam, że w takiej sytuacji sędzia nie powinien karać porażką zawodnika jeśli jego przeciwnik nic nie reklamuje. W przeciwnym przypadku dojdzie do sytuacji, w której sędzia przerwie partie i zabroni gry zawodnikowi, który chce wygrać na desce, a nie poza nią.

4 komentarze:

  1. Bardzo dobry wpis! :). Albo inaczej ujmując - bardzo DOJRZAŁY i ujmujący sedno sprawy. Większość sędziów nie zastanawia się jaka była PRZYCZYNA wprowadzenia danego przepisu, więc "walą przepisami" gdzie popadnie.

    Osobiście, gdy sędziowałem zawody, to PROSIŁEM zawodników przed rozpoczęciem turnieju (pierwszej rundy) o wyłączenie bądź wyciszenie telefonów i wszelkich innych urządzeń, które wydają dźwięki. NIGDY jednak nie wpisałem porażki zawodnikowi, któremu zadzwonił telefon bądź urządzenie wydało dźwięk (nie miałem konieczności przeszukiwania kogokolwiek i czegokolwiek).

    Warto pamiętać, że kombinatorów i cwaniaków, którzy chcą wygrywać POZA szachownicą i bez własnego wysiłku jest trochę. Na takich warto mieć oko cały czas podczas trwania turnieju. Z mojego doświadczenia wynika jednak, że około 90-95% zawodników na niskim szczeblu (tj. amatorskim) grywa uczciwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja uważam, że sędzia powinien się w miarę możliwości nie wtrącać niepotrzebnie do partii. Słyszałem kiedyś o sytuacji, że pewnemu zawodnikowi (ale nie będę pisał któremu) zadzwonił telefon i sędzia tego nie słyszał (albo nie chciał słyszeć).

    Oczywiście jeśli zawodnik reklamuje dźwięk telefonu należy taką reklamację uwzględnić, nie można wymuszać gry. Myślę, że nie może dochodzić do sytuacji, w której sędzia pyta się zawodnika, gdyż później ten zawodnik może mieć pretensje do sędziego, że przegrał, mimo że przeciwnikowi zadzwonił telefon. A sytuacje są różne, ostatnio na lokalnym turnieju słyszałem jak jednemu zawodnikowi co chwilę dzwonił telefon, gdyż nie potrafił tego telefonu wyciszyć/wyłączyć.

    Wydaje mi się, że jeśli ktoś na prawdę ma złe intencje to przepisy mu nie przeszkodzą, a bardziej mogą zaszkodzić pozostałym.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja osobiście zrobiłbym WSZYSTKO, aby zawodnikowi, któremu urządzenie elektroniczne wydało dźwięk mógł kontynuować partię (tak, nawet wbrew przepisowi). Jeśli jednak miałbym PEWNOŚĆ, że otrzymał niedozwolone wsparcie za pomocą urządzenia (czy dodatkowej szachownicy w innym pomieszczeniu, itp.), wówczas nawet bez dźwięku zakończyłbym jego partię natychmiastową porażką.

    Kilka razy miałem sytuację w której miałem do czynienia na żywo z tym przepisem. Za każdym razem prosiłem, aby wyciszyć lub wyłączyć dane urządzenie, tak aby nie przeszkadzać w grze innym. Gdyby jednak na danym urządzeniu było zapuszczone coś w rodzaju analizy partii, to dodatkowo od razu wpisałbym takiemu zawodnikowi wynik bez konieczności dokańczania partii. Na szczęście nie spotkałem się w swojej praktyce z taką sytuacją.

    PS. Moim zdaniem ten przepis na rozgrywkach poniżej wysokiej rangi zawodów (MP, półfinały, ćwierćfinały, ME, MŚ, itp.) nie ma praktycznego zastosowania. Inaczej mówiąc: robi więcej szkody niż pożytku.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oprócz głównej przyczyny jaką jest nielegalne wspomaganie się, jest też i inna (dla niektórych dość prozaiczna) przyczyna wprowadzenia owego przepisu. Dźwięk telefonu (często "dziki") potrafi zdekoncentrować zawodnika, który "siedzi głęboko w partii". Ktoś po wyrwaniu z zadumy może mieć kłopoty z ponowną koncentracją i grać już nie na takim poziomie jak przed dźwiękiem telefonu (albo innego urządzenia). Często nie jest to przeciwnik z drugiej strony szachownicy. Może być nim osoba przy sąsiednim stoliku, za plecami, czy daleko pod ścianą. Na mniejszych turniejach zawodnicy rzadko potrafią się głęboko skoncentrować chociaż bywają i takie przypadki. Pamiętam przypadek z Kołobrzegu, gdy arcymistrz Zezulkin prawdopodobnie przegrał z powody incydentu z sędzią rundowym. Otóż poszło o podkładkę i blankiet (czysty) zapisu partii, który mu "zwinął" pewien IM bo u niego nie było (pewnie od niego też ktoś sobie "pożyczył"), a że GM Zezulkin (jak zwykle!) spóźnił się na rozpoczęcie rundy, to blankiet nie był chroniony. Była krótka choć ostra wymiana słów, którą udało mi się ugasić. Załatwiłem też podkładkę (narzekał, że blankiet mu się przesuwa) jak ruszyłem w podróż po sali gry. Jednak tego dnia nie grał tak jak poprzednio. Później już pilnowałem aby nie miał zastrzeżeń do "gadżetów".
    Dźwięk syreny karetki jest niespodzianką i nie zawsze da się wyciszyć salę gry, ale dźwięk z jej wnętrza powinien być eliminowany.

    OdpowiedzUsuń