4/13/2017

Niedoczas w partii klasycznej

O najbardziej kontrowersyjnym przepisie (Szybki finisz) już kiedyś pisałem. Chciałbym jednak wspomnieć o sytuacji, która wystąpiła w mojej partii w turnieju klasycznym.

Turniej rozgrywany tempem P'90 bez dodawanego czasu. Mój przeciwnik (czarne_ miał lepszą pozycję i uzyskał przewagę piona.



W tej pozycji czarne miały około 10 minut. W zasadzie liczyłem już tylko na to, że w pewnym momencie będę musiał oddać gońca za piona f i pozostanie walka o remis. Przeciwnik jednak długo myślał nad pojedynczymi posunięciami i wpadł w niedoczas.



Aby moja gra nie była zbyt pasywna (by nikt się nie mógł przyczepić, że gram na czas) musiałem stosować różne manewry - ruchy wieżą, gońcem. Czarnym zostały około 2-3 minuty, więc jeśli chciały tę partie zremisować to po następnym 80. ...Nc4+ 81. Kc2 należało grać Ne3+ Kd2 Nc4+ i powtarzać posunięcia. Jeśli odejdę królem to stracę gońca, a to już czarne powinny wygrać (lub przynajmniej zremisować) w 2 minuty.




Po chwili pojawiła się taka pozycja - jak się podczas analizy okazało pozycja ta wystąpiła w partii po raz trzeci, żaden z nas jednak tego nie zauważył i gra toczyła się dalej.



Pod koniec partii czarne dwa razy proponowały remis - najpierw mając 10 sekund, następnie mając 3 sekundy. Obie propozycje odrzuciłem, partie wygrałem na czas. Sędzia turnieju po partii powiedział, że gdyby zawodnik reklamował remis to odrzuciłby tę reklamacje - partie obserwował od około 15 minut i nie było podstaw do przyjęcia reklamacji. Jeszcze raz tu muszę zaznaczyć, że nie ma czegoś takiego jak reklamacja z pozycji siły. Podczas jednego turnieju w rzekomo równej pozycji sędzia ustawił zegar z dodawanym czasem +5 sekund na ruch. Moim zdaniem tamta decyzja była nieprawidłowa, bo tego zegara nie można od tak w dowolnej pozycji ustawić kiedy jest jeszcze dużo gry. Tutaj być może przeciwnik liczył na to, że sędzia ustawi +5 sekund na ruch. Cóż jest to jedna z tych sytuacji, w której podejmuje się ryzyko, albo bierzemy remis, bo nie zdążymy wygrać, albo ryzykujemy grając na wygraną. Sam kiedyś na turnieju P'15 miałem końcówkę 2Q+p(h2) vs N+B. Zostało mi 19 sekund, oddałem hetmana za skoczka, ale gońcem przeciwnik uciekał, zaryzykowałem, zagrałem na wygraną i zdążyłem zamatować przeciwnika. Podczas różnych turniejów zauważyłem, że zawodnicy przyzwyczaili się do dodawanego czasu. Dotyczy to zarówno szachów błyskawicznych (często spotykane są turnieje P'3+2, rzadziej P'5), a także partii klasycznych (często gra się z dodatkiem +30 sekund na ruch). Przy czasie dodawanym jeśli się nie zamyślimy to powinniśmy zrealizować przewagę. Bez dodawanego czasu trzeba jednak brać pod uwagę fakt, iż czas jest też elementem gry i w pewnym momencie musimy się zdecydować czy bierzemy bezpieczny remis, czy gramy na wygraną. W tej partii przeciwnik zaryzykował (miał kilka możliwości gry na remis) nie zdążył i partie wygrałem na czas.