2/11/2015

Spóźnienie na odprawę techniczną.

W tym poście chciałbym poruszyć temat spóźnień na odprawę techniczną. Często w komunikatach organizacyjnych podana jest informacja, że do konkretnej godziny można potwierdzić zgłoszenie, a w przypadku nieobecności zawodnik zostanie dopuszczony od drugiej rundy, w skrajnych wypadkach może w ogóle nie zostać dopuszczony do turnieju.

W czerwcu 2011 po raz pierwszy wziąłem udział w turnieju klasycznym - Rudnik nad Sanem. Nie miałem jeszcze wtedy prawa jazdy i nie miał mnie kto przywieźć, więc musiałem liczyć na komunikacje publiczną (mogłem autostopem pojechać, ale tego środka komunikacji jeszcze wtedy nie brałem pod uwagę). W komunikacie organizacyjnym podana była następująca informacja: 14:00-odprawa techniczna. 15:15 - 1 runda. Osoby nieobecne na odprawie technicznej mogą zostać dopuszczone do turnieju od drugiej rundy. Kiedy przeglądałem rozkład jazdy zauważyłem, że około godziny 10:00 mam autobus do Rudnika, później dopiero o 14:00 był pociąg. Teraz to może śmiesznie wygląda jednak wtedy był to mój pierwszy samodzielny wyjazd na turniej, założyłem sobie, że jeśli pojadę pociągiem to w Rudniku będę o 14:30 i spóźnie się na odprawę techniczną, która rozpoczyna się o 14:00. Pojechałem autobusem o 10 i ponad 4,5 godziny czekałem na turniej. Jak się okazało gdybym o 14:30 przyjechał zostałbym dopuszczony od 1. rundy, jednak dla bezpieczeństwa wolałem przyjechać wcześniej.



Będąc na studiach w Krakowie zauważyłem, że Wisła Kraków organizuje ciekawy turniej. Tempo gry P'90+30, system kołowy, jedna partia na tydzień, turniej liczony do FIDE. Partie można było przekładać, grać awansem, jednak docelowym terminem była środa godzina 17:00, co dla mnie było idealne, gdyż o 16:00 kończyłem zajęcia, dojazd + dojście na salę gry zajmowało około 40 minut. Chciałem wziąć udział w tym turnieju, ponieważ brakowało mi jednej partii aby wejść na listę FIDE. Zapisałem się do grupy B, chociaż w grupie C było kilku teoretycznie silniejszych zawodników ode mnie (miałem wówczas III kategorie). W komunikacie organizacyjnym podana była informacja, że 1. runda odbędzie się o godzinie 17:15, przed rundą miała być odprawa techniczna. Wybrałem się z moim kolegą (kibicem Wisły Kraków) kupić koszulkę i szalik na mecze piłkarskie. Kiedy zbliżała się godzina 17:00 powiedziałem, że już muszę iść. Niestety w tym miejscu pojawił się mały problem odnośnie lokalizacji miejsca gry. W serwisie turniejowym podana była informacja, że turniej odbędzie się w nowej sali audiowizualnej przy ul. Reymonta 22. Byłem koło stadionu Wisły Kraków ale kompletnie nie miałem pojęcia gdzie znajduje się sala, w której będziemy grać w szachy. Nie mogłem dodzwonić się do sędziego (prawdopodobnie wyciszony telefon), zacząłem szukać, pytać ludzi, wreszcie kilka minut po godzinie 17:00 trafiłem. Kiedy wywieszone zostały listy startowe i kojarzenia zauważyłem, że nie ma mnie na liście. Ostatecznie zostałem dopuszczony do grupy C, ale prawdopodobnie tylko dlatego, że była nieparzysta liczba zawodników i dzięki mnie nikt nie pauzował. Mało brakowało, a przez swoją głupotę (nie wiedząc gdzie jest sala gry mogłem sobie zostawić pół godziny, a nie 5 minut) nie zagrałbym w turnieju. Ostatecznie zdobyłem 10 z 11 punktów, uzyskałem II kategorię i wygrałem turniej C. Minęły 2 lata i do tej pory jest to moje jedyne indywidualne zwycięstwo. Nawet w zawodach powiatowych byłem najwyżej drugi.

Rok później przeglądając listę turniejów szachowych trafiłem na dwudniowy turniej w Puławach, 5 rund P'60+30 liczony do FIDE. Tak się jakoś szczęśliwie złożyło, że z Krakowa do Puław był pociąg o 5 rano, planowany przyjazd na godzinie 9, odprawa techniczna 9:30, 1. runda-10:00. Postanowiłem wziąć udział w tym turnieju. Nie było żadnych opóźnień, około godziny 9:00 byłem w Puławach. Wydrukowałem sobie mapę z google maps abym wiedział jak trafić na salę gry, niestety w pewnym momencie trochę się pogubiłem. Zacząłem pytać ludzi o drogę jak trafić do hostelu (wówczas był to jeszcze hostel) Olimpic, jednak nikt nie był w stanie wskazać mi drogi. Pewna osoba wytłumaczyła mi w którym kierunku mam iść, ale trochę niedokładnie i dalej nie wiedziałem gdzie jestem. Zbliżała się godzina 9:30, postanowiłem więc, że zadzwonię po taksówkę. Okazało się, że jestem już bardzo bardzo blisko i pani przez telefon wytłumaczyła mi jak trafić do hostelu. Zadzwoniłem jeszcze do sędziego aby poinformować, że przyjechałem do Puław i za chwilę będę w hostelu. Nie było żadnego problemu, zagrałem w turnieju od pierwszej rundy.

Zawsze staram się przybyć na salę gry tak aby się nie spóźnić, biorę pod uwagę fakt, że jeśli się spóźnię to mogę być niedopuszczony od 1. rundy, lub w przypadku braku mieć w ogóle mogę nie zagrać w turnieju. Jeśli w Krakowie o godzinie 10:00 rozpoczyna się turniej wolę pojechać z Rzeszowa o 6:00, chociaż 7:00 by wystarczyła. Nie tak dawno przeczytałem komentarz jednego z uczestników Cracovia Maraton, który skarżył się, że przyjechał 400 kilometrów w jedną stronę aby odebrać pakiet startowy, jednak z powodu dużej kolejki zgodnie z regulaminem o konkretnej godzinie biuro zawodów zostało zamknięte i ów zawodnik musiał wrócić 400km nie biorąc udziału w biegu. Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy nagle w ostatniej chwili na turniej zapisuje się 50 osób, podczas gdy organizator nie ma wystarczającej liczby szachownic i zegarów. Moim zdaniem w komunikacie organizacyjnym powinno być wyraźnie zaznaczone, że potwierdzenie zgłoszeń powinno być do odpowiedniej godziny i każdy kto się spóźni powinien liczyć się z tym, że może nie zostać dopuszczony. Uważam jednak, że sędzia powinien dopuścić możliwość spóźnienia jeśli zawodnik zadzwoni i poinformuje o spóźnieniu. W przeciwnym przypadku może dojść do sytuacji, w której zawodnik jedzie kilkaset kilometrów i już więcej razy nie przybędzie na turniej przez to, że zmarnował czas.

2 komentarze:

  1. Tutaj znowu występuje problem perspektywy.

    ORGANIZATOR: mając wszystko wcześniej dopięte na ostatni guzik będę w stanie elegancko wszystko przeprowadzić.

    UCZESTNIK: pojawię się na turnieju najpóźniej jak to możliwe (albo jak będę w stanie z przyczyn ode mnie nie do końca zależnych), tak aby nie tracić czasu na czekanie związane z rozpoczęciem "prawdziwego" grania.

    I tak jak w większości życiowych sytuacji trzeba umieć znaleźć tzw. złoty środek - tak, aby wilk był syty i owca cała ;) :). Bywają jednak przypadki, że zawodnicy spóźniają się na turniej nawet 15-20 minut i mają pretensje (!) o to, że (z uwagi na zbyt duże spóźnienie) nie zagrają od pierwszej rundy.

    (CYT): "Nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy nagle w ostatniej chwili na turniej zapisuje się 50 osób, podczas gdy organizator nie ma wystarczającej liczby szachownic i zegarów".
    Właśnie w tym celu warto nauczyć zawodników tego, aby zapisywali się możliwie jak najwcześniej (np. za pośrednictwem serwisu turniejowego w Internecie, mejla czy też telefonicznie). Ja niestety miałem do czynienia z taką sytuacją na żywo (jako sędzia i organizator). Nie należy tego typu "impreza" ani do fajnych ani do łatwych w praktyce - wyobraźmy sobie bowiem, że brakuje nam sprzętu dla 8-10 osobowej ekipy dzieci, które przyjechały 120-150 km, po to aby zagrać w ważnym dla siebie turnieju.

    Podsumowując: kwestia przyjętych (i wyznawanych w praktyce!) zasad oraz tego na ile odpowiedzialni są uczestnicy turnieju (w tym ich opiekunowie, rodzice czy trenerzy). Bywają bowiem zawodnicy, którzy REGULARNIE pojawiają się przysłowiowe 5 minut przed rundą, ale są również i tacy, którzy zawsze przyjeżdżają co najmniej 25-30 minut wcześniej. W komunikatach można się zabezpieczyć wpisując jasną informację: "osoby, które nie potwierdzą swojego udziału 5-10 minut przez rozpoczęciem pierwszej rundy nie zostaną do niej dopuszczone (czyli mogą zagrać od drugiej rundy)". Tyle, że warto tego przestrzegać, bo inaczej kolejna zasada (przepis) będzie pustym sloganem.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio spotkałem się z sytuację, w której turniej opóźnił się około godzinę z uwagi na problemy techniczne (nowe zegary, których nikt nie potrafił ustawić). Kiedy rozpoczął się turniej zostały puszczone kojarzenia i wszyscy rozpoczęli grę. Nagle wpadł jeden pan i powiedział, że żąda zmiany kojarzenia, bo jeśli córka będzie pauzowała to nie zdobędzie kategorii. Argumenty ponad godzinnego spóźnienia były takie, że "zawodnicy dopiero co zaczęli grać" oraz pan z córką jechli z Czestochowy (145km). To trochę dziwne tłumaczenie, bo ja jechałem z Rzeszowa (160km), korzystałem z komunikacji publicznej i potrafiłem wyjechać o 6 rano (wystarczyło o 7, a przy opóźnieniu turnieju nawet o 8) by zdążyć na turniej. Na szczęście nie było zmiany kojarzeń.

    Moim zdaniem dobrze jest zaznaczyć w komunikacie, że zgłoszenia np. do czwartku (jak turniej jest w niedzielę) i jak się ktoś później zapisze wówczas musi się liczyć z tym, że może nie zostać dopuszczony, jednak uważam, że każdy z potwierdzonej listy startowej powinien zagrać (jeśli są jeszcze miejsca to można się dopisywać po czwartku w tym przykładzie).

    OdpowiedzUsuń